„Klimakterium … i już” (coś między kabaretem, musicalem a farsą)
Spektakl „Klimakterium… i już” to przyjemny wieczorek z babami i dla bab, a jego wiodącym tematem jest słowo, którego na co dzień się nie wymawia. Cztery przyjaciółki, spotkawszy się w butiku prowadzonym przez jedną z nich, przekuwają drażliwy problem menopauzy na pioseneczki i tańce. O trapiących je dolegliwościach śpiewają do dobrze znanych melodii, np. o uderzeniach gorąca do nut piosenki „Kuba, wyspa jak wulkan”.
Bohaterkami musicalu są cztery kobiety w wieku „menopauzalnym”. Wszystkie mają problemy, z którymi muszą się uporać. Pragniemy pokazać, że klimakterium jest wpisane w życie kobiety – mają je bohaterki występujące na scenie, ale także kobiety siedzące na widowni – miały, mają albo będą je miały. Jest to czas dla kobiety trudny, co wcale nie znaczy, ze beznadziejny. Ważna jest świadomość wspólnoty pewnych doświadczeń – kobiety siedzące na widowni dowiadują się, że ich dolegliwości nie są czymś wyjątkowym. Mimo iż menopauza dotyczy wszystkich kobiet, jest to temat wstydliwy, a co za tym idzie – starannie pomijany.Poprzez spektakl pragniemy zilustrować, w sposób zrozumiały, przystępny i humorystyczny, jak rożnymi sposobami można sobie z tym radzić. Jedne bohaterki chcą się poddać zastępczej terapii hormonalnej , inne boją się jej i wybierają ziołolecznictwo, jeszcze inne idą w kierunku jogi lub ćwiczeń gimnastycznych.
Sztuka ma pokazywać owe różne zachowania, zawsze jednak w sposób humorystyczny – tym bardziej, że sam humor jest doskonałym lekarstwem (bez skutków ubocznych). Śmiejąc się łatwiej znosimy przeciwności losu.